Historia (tym razem nie) rodzinna, o tym jak pasja potrafi być kosztowna i najdroższym fotoreportażu
- Bartosz Skulimowski
- 18 sty 2023
- 1 minut(y) czytania
Kocham reportaż. Tak już mam. Fotografia reportażowa to jest ta dziedzina, która mnie szczególnie pociąga, a im trudniejsze warunki fotografowania, tym więcej mam radości z pracy nad sposobem podejścia do tematu i nadaniem ostatecznego szlifu całości.
Mówiąc trudne warunki w fotografii, ma się z reguły na myśli mało światła, ale czasem może to oznaczać również trudne warunki atmosferyczne, takie jak opady śniegu lub deszczu.
Fotograf ma oczywiście sposoby na zabezpieczenie sprzętu przed zamoczeniem. Można zawczasu zaopatrzyć się w specjalne pokrowce lub w bardziej ekskluzywnej opcji - zakupić sprzęt wodoodporny. Najtańszym i doraźnym sposobem jest po prostu noszenie przy sobie zwykłych worków foliowych na „wszelki przypadek”. Dla fotografa zbyt często uczącego się na własnych błędach, zamiast na radach bardziej doświadczonych kolegów po fachu, pozostaje w trakcie zbyt rzęsistego deszczu przestać fotografować, schować sprzęt do torby i poczekać, aż przestanie padać albo… liczyć na kolejny łut szczęścia.
Niestety 16 czerwca 2022 roku, podczas procesji Bożego Ciała w Trzebnicy, szczęście nie dopisało, jak to się działo wiele razy wcześniej. Rzadki obiektyw wart, „bagatelka” blisko 2 tys. zł na rynku wtórnym (o ile w ogóle dostępny w danej chwili), przestał słuchać aparatu. Niestety, prawie dwumiesięczna kuracja w serwisie nic nie dała, a części zamiennych na rynku dla takich starszych modeli jak na złość brak.
Tym oto sposobem przekonałem się na własnej skórze, jak pasja potrafi być kosztowna, a przy okazji wykonałem najbardziej kosztowną fotorelację w mojej dotychczasowej karierze.
Comments